poniedziałek, 31 sierpnia 2015

28. Niepewność

Dość głośne pochrapywanie przerwało mój błogi odpoczynek . Odwróciłam się w tamtą stronę ze ściśniętym zołądkiem. Przestraszylam sie, ujrzawszy twarz szatyna. Spal sobie smacznie, podczas gdy ja przezywalam wlasnie najgorsze meki. Co ja najlepszego zrobilam? Jak moglam tak bezwstydnie i nieodpowiedzialnie wskoczyc mu do lozla? Co toba kierowalo, ty glupia kobieto!
Budzik na stoliku Gregora wskazywal dopiero 6 rano. Na dworze bylo juz jednak jasno, a piekace o tej porze slonce sugerowalo wyraznie, ze dzien bedzie wyjatkowo upalny. Lato w Europie tetnilo zyciem.
Moje przerazenie sieglo zenitu, kiedy zorientowalam sie, ze leze zupelnie naga, okryta jedynie skrawkiem koldry. Ba, szatyn za to spal sobie smacznie tak jak go Pan Bog stworzyl. Choc nie moglam nie przyznac, ze ten widok byl nieziemsko kuszacy...
Powstrzymalam jednak takie mysli.i pospiesznie wyskoczylam z lozka, szukajac wzrokiem swojego szlafroka. Lezal tam, gdzie go zrzucilam w nocy. Piekace rumience wkradly sie na moją twarz w momencie, gdy przed oczami ukazala sie ta scena. Naprawde bylam tak perfidna?
Rzucilam ostatnie spojrzenie na spokojna twarz Gregora. Pragnelam przy nim zostac, lecz jakis wewnetrzny glos w glowie podpowiadal mi, ze postapilam jak ostatnia latawica. Po cichu wyszlam wiec z pokoju, pozostawiajac go samemu sobie.

- Jak to spalas z Gregorem?!- pisnela Amelia. Poslalam jej znaczace spojrzenie, jednoczesnie wskazujac na siedzaca naprzeciwko Alicje. Kobieta wziela gleboki oddech i dodala sciszonym glosem - jak to sie do cholery stalo?
- Nie wiem...no tak po prostu do niego poszlam..i zaczelismy sie calowac...i ..no wiesz.. - odpowiedzialam speszona.
- Ty do niego poszlas? To byla twoja inicjatywa?
- No nie wiem, czy mozna to tak nazwac, ale owszem. To ja sama z wlasnej woli weszlam do jego pokoju nie zwazajac na to, ze jest 1 w nocy. A potem...to sie stalo - odparlam i wypilam lyk goracej kawy, byleby tylko zajac czyms usta. Opowiadanie o tym, co zdarzylo sie w nocy bylo naprawde trudne.
Amelia przygladala mi sie przez chwile, a potem spytala.
- No i jak?
- Ale co no i jak? - spytalam zdezorientowana. Ta przewrocila oczami.
- No jak wam bylo? Poszaleliscie troche czy bylo raczej romantycznie? - w jej oczach moglam dostrzec wyrazny blysk. Zmruzylam brwi - sadzac jednak po tym, w jakim jestes obecnie stanie raczej byl delikatny...
- Melka, no!- teraz juz bylam pewna, ze wygladam jak burak. Cala twarz mnie piekla i zaczelam sie stresowac.
- Oj no powiedz. Bylo ci z nim dobrze? - splatlam rece i ulozylam je na stole a cala swoja uwage skupilam na stojacym na nim kubku.
- Bylo nieziemsko... - odwazylam sie wreszcie powiedziec. Przyjaciolce oczy wyszly z orbit i czulam, ze az podskoczyla na krzesle z tej ekscytacji. Brakowalo chyba jedynie, by zatarla rece w gescie triumfu.
- Tylko nie rozumiem, dlaczego zdecydowalas sie na to tak szybko? Mieszkasz tu dopiero kilka dni a juz zdazylas wskoczyc mu do lóżka! Moni, przeciez mowilas, ze potrzebujesz czasu, zeby sie do niego przekonac..
- Bo potrzebuje - westchnelam i przetarlam twarz - nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak ja teraz tego zaluje. Tak sie przed nim bronilam, kazdemu wmawiam, ze potrzebuje czasu na odnowienie tej wiezi miedzy nami. Caly czas go zbywalam a tu nagle przychodze i staje przed nim zupelnie naga. No przeciez to jest chore! - dodalam zrozpaczonym glosem i oparlam brode o blat stolu.
- Zalujesz tego, ze facet zrobil ci cholernie dobrze? Dziewczyno, tyle kobiet na swiecie chodzi niezaspokojonych, bo ich mezowie nie potrafia nic zdzialac a ty jeszcze narzekasz, ze mialas boski orgazm. No naprawde dziwna jestes..
- Och, przestan. To wcale nie jest zabawne - wstalam nerwowo z krzesla i wstawilam oba puste kubki do zlewu, po czym znow przysiadlam sie do szatynki - co ja teraz mam zrobic? Jestem pewna, ze narobilam mu nadziei i wstanie caly w skowronkach. Jak mam niby sie przy nim zachowywac? - spytalam, patrzac blagalnie na przyjaciolke. Ona usmiechnela sie do mnie tajemniczo.
- Normalnie. Przeciez to i tak by sie stalo. Teraz nie ma Sandry, wiec nie stoi wam nic na przeszkodzie, byscie mogli byc razem - odpowiedziala zupelnie powaznie. Ja natomiast patrzylam na nia z niedowierzaniem.
- Byc razem? Nie sadzisz, ze w ten wlasnie sposob jeszcze bardziej pokomplikowalismy nasza relacje? Powinnismy ze soba porozmawiac, pogadac o uczuciach i watpliwosciach a nie od razu ladowac w lóżku! - pisnelam nienaturalnie.
- Boze, dziewczyno. On cie kocha! Facet zrobi dla ciebie wszystko, bo ty i Ala jestescie dla niego najwazniejsze. Jesli nic bys do niego nie czula to nie zdecydowalabys sie na ten seks. - odpowiedziala, gestykulujac - skoncz z tym zadreczaniem sie, bo to nie ma sensu.
- Co tam tak szepczecie, mamusiu? - w mgnieniu oka na kolanach ciotki usiadla Alicja. Usmiechnelam sie do niej.
- No wlasnie, o czym tak szepczecie? - powtorzyl wchodzacy wlasnie do kuchni Schlierenzauer. W tym momencie nie wiedzialam, gdzie podziac wzrok. Nagle wszystko inne stalo sie bardziej interesujacym obiektem niz postac skoczka.
- A takie tam, babskie ploteczki - odparla Amelia, a mala zachichotala. Wreszcie odwazylam sie na niego spojrzec.
Stal sobie jakgdyby nigdy nic w lekkim rozkroku i z zalozonymi rekoma. Mial na sobie krotkie spodenki, ktore mu sama wczoraj zdjelam i jakis podkoszulek. Dobrze chociaz, ze prezentuje sie w miare przyzwoicie przy dziecku.
- Ciocia Mela wpadla do nas na sniadanie, Gregor. Zjesz ze mna? - spytala, robiac do szatyna maslane oczka. On usmiechnal sie na ten widok.
- Jak moglbym odmowic tak pieknej pani? - dziewczynka znow zachichotala.
- Wiecie co, ja bede sie juz zbierac. Wpadlam tylko na chwilke, bo mam pare spraw do zalatwienia. - odezwala sie Amelia. Wstala z krzesla i ucalowala Alicje. Potem podeszla do mnie, kierujac do mnie bardzo znaczace spojrzenie. Mialam ochote ja zatrzymac, bo nie chcialam zostawac z nim sama. To oznaczalo nieunikniona rozmowe a ja sama nie wiedzialam, co mam odpowiedziec.
Szatynka i mnie ucalowala w policzek a korzystajac z okazji, szepnela do ucha:
- Faktycznie, jest caly rozpromieniony. Och, co to musiala byc za noc! - no myslalam, ze za chwile ja strzele.
- Odprowadze cie - zaoferowal sie Gregor i zaraz znikneli w korytarzu.
Stanelam oparta o sciane i wzielam kilka glebszych oddechow. Uspokoj się, mowilam sobie w duchu. Przeciez to byl tylko seks, a nie jakas zbrodnia.
- Mamusiu, a wiesz, dlaczego tak lubie jesc grzanki? - spytala Alicja. Wlasnie wziela dosc sporego gryza tosta i umazałs sobie palce i buzie sosem. Smiac mi sie chcialo na ten widok.
- No dlaczego, skarbie?
- Bo ty je dla mnie robisz. Kocham cie, mamusiu! - otworzylam usta ze zdumienia i wpatrywalam sie zachwycona w te malutka dziewczynke. Jedynie dziecko moze wywolac takie wzruszenie i dume u matki, jakie poczulam dzieki Ali. Dla takich chwil warto byc rodzicem.
W jednej sekundzie dziecko znalazlo sie w moich ramionach. Mala byla nieco zaskoczona, ale z radoscia objela moja szyje.
- Ja tez cie bardzo kocham, coreczko - szepnelam i ucalowalam jej wlosy. Nie spostrzeglam nawet, ze calej tej scenie przyglada sie Schlierenzauer.
Przez nastepne kilkanascie minut oboje konczyli sniadanie a ja zajelam sie sprzataniem. Czulam na sobie co chwila jakies ukradkowe spojrzenia szatyna, ale staralam sie nie zwracac na nie uwagi, choc palilo mnie od wewnatrz.
- Zostaw to juz - uslyszalam gdzies przy swoim uchu a potem z mojej reki zabrano gabke do mycia. Zerknelam spanikowana do tylu, ale przy stole nie bylo juz Alicji - poszla umyc zeby - odpowiedzial na moje nieme pytanie. Poczulam, jak moje serce przyspiesza rytm a ja sama zaczynam oddychac nierowno. Szatyn delikatnie dotknal mojego ramienia. Az podskoczylam.
- Unikasz mnie. Dlaczego rano sobie ode mnie poszlas? - spytal cicho.
- Uznalam, ze nie powinnam nadwyrezac twojej goscinnosci - odparlam, a on wybuchl smiechem.
- Niezle to nazwalas - nadal sie smial. Spojrzalam na niego spod byka.
- Nie powinienes szykowac sie na trening? - spytalam, starajac zachowywac sie zupelnie naturalnie. Odwrocilam sie w jego strone, ale nadal nie patrzylam mu w oczy.
- Podobalo mi sie - powiedzial zamiast tego. Czulam, jak robi mi sie goraco.
- Kuttin da sie ci popalic, jesli znow sie spoznisz. - nawet nie spostrzeglam, kiedy zdazyl polozyc swoje rece na moich posladkach - Gregor! - krzyknelam zirytowana i odsunelam sie od niego na bezpieczna odleglosc.
- Monika, o co ci chodzi? Wczoraj w nocy bylo nam razem dobrze. Dlaczego tak nagle znow sie przede mna zamykasz? - spojrzalam mu w oczy i zauwazylam w nich wyrazna pretensje. Wcale sie nie dziwie, ze jest na mnie zly. Najpierw sama pakuje mu sie do lozka, wiedzac co do mnie czuje, a teraz znow zachowuje dystans. Jestem popaprana.
- Nie wiem...to byl chyba blad..- szepnelam, spuszczajac glowe. Czulam bijace od niego napiecie.
- Powiedzialas, ze tez mnie kochasz. Zdajesz sobie sprawe, jak nieziemsko sie wtedy poczulem? Po co dajesz mi zludna nadzieje i zaraz ode mnie uciekasz? Po cholere sie przede mna rozebralas? Sadzilas, ze jestem w stanie tak nad soba panowac?
- Gregor, przepraszam. Ja po prostu nie wiem, co..
- Tak, nie wiesz, co do mnie czujesz. Jestes pogubiona i zdezorientowana. Super. Fajnie. Jezeli tak by bylo to nie staloby sie to, co sie stalo! - niemal krzyknal. Patrzylam na niego przestraszona. Nigdy wczesniej nie widzialam go w takim stanie. Byl zly. I to cholernie zly.
I co ja mialam zrobic? Czemu odrzucam to wszystko, co mam podane na tacy? Co ja wlasciwie do niego czuje?
Nie potrafilam mu juz nic wiecej odpowiedziec. Po co mialam wciskac mu kit, ze bardzo go kocham i ze ta noc byla cudowna, skoro sama nie wiem jak jest. Tylko go zranilam. Zdaje sobie sprawe, jaki przezyl upadek z tego stanu uniesienia do punktu wyjscia. Oj, glupia jestes!
Widzac, ze nie mam nic wiecej do powiedzenia, po prostu wyszedl z kuchni. Za chwile uslyszalam jak trzaska drzwiami do swojego pokoju.
Z mych oczu zaczely lac sie lzy. Czemu musze tak go zawodzic? Przeciez z pewnoscia cos do niego czuje. I to nie jest bynajmniej zwykla sympatia. W koncu bylo nam wczoraj tak dobrze...
Powinnam dac nam szanse na rozwoj tego uczucia. Z kazda chwila kochalabym go coraz mocniej i bylibysmy szczesliwi.
Po kilku minutach znow dobiegl mnie dzwiek otwieranych drzwi pokoju Schlierenzauera. Musialam cos zrobic. Przeciez nie moglam pozwolic, by chodzil przeze mnie zly i zawiedziony.
- Gdzie idziesz?- spytalam, gdy pojawilam sie w przedpokoju. Szatyn wlasnie zakladal buty.
- Jade na trening - odpowiedzial oschle nawet nie zaszczycając mnie spojrzeniem. Następnie chwycił swoją torbę sportową i kluczyki do auta, a potem zamierzał wyjść.
- Gregor - stanęłam naprzeciwko niego. On jednak wyraźnie nie potrzebował mojej obecności.
- Zostaw mnie - warknął. Z początku ten ton mnie nieco zraził, ale nie mogłam pozwolić, żeby tak po prostu sobie poszedł.
Chciał mnie ominąć, ale mu na to nie pozwoliłam.
- Gregor, ta noc była cudowna - powiedziałam, a on wreszcie spojrzał mi w oczy. Jego tęczówki były przepełnione goryczą.
- Znów chcesz dać mi złudną nadzieję? - spytał z bólem w głosie. Gdy tak na niego patrzyłam, w mojej głowie stanął obraz wczorajszej nocnej sceny. Jego ciepłe oczy, zbudowane ciało, każda pieszczota i pocałunek. Znów zrobiło mi się gorąco.
- Gdzie jest Alicja? - spytałam, sama nie poznając swojego głosu. Zdziwił się tak nagłą zmianą tematu.
- Jest w moim pokoju i gra w coś na laptopie. Obawiam się, że tak szybko się od tego nie oderwie - odparł, próbując odgadnąć, o co mi chodzi. Uśmiechnęłam się chytrze.
Nie marnując ani chwili dłużej, chwyciłam go za rękę i pociągnęłam w stronę swojej sypialni. Gdy już się tam znaleźliśmy, cicho zamknęłam drzwi na klucz.
- Co ty wyprawiasz? - nie krył zdumienia. Zorientował się dopiero, kiedy sięgnęłam po jego koszulkę i zaczęłam ją z niego ściągać - oszalałaś? - złapał mnie za nadgarstki i patrzył na mnie nieufnie.
- Potrzebuję cię, Gregor. Nawet sama nie zdaję sobie sprawy, jak bardzo. I boję się sama przed sobą przyznać, jak cholernie dobrze mi z tobą było. Głos rozsądku chce, bym nadal cię zwodziła, ale serce...moje serce chyba chce tego - stanęłam na palcach i delikatnie musnęłam jego usta. Potem pogłębiłam pocałunek, spijając z jego warg słodki smak. 
Nie spostrzegłam, kiedy przywarł mnie do ściany i z żarliwością mnie całował. Kiedy podniósł moją koszulkę i pieścił moje piersi, powoli schodząc w dół. I wreszcie kiedy poczułam jego zdecydowane ruchy w sobie.
To było jak gorączka. Nie potrafię opisać, co się między nami stało. Byłam zbyt skołowana i zapatrzona w jego oczy. Jedno wiem na pewno. 
Nie odważę się znów go odrzucić.

**
Kolejny rozdział, pełny powątpiewania i niezdecydowania u Moniki. W ciągu jednej minuty go odpycha a zaraz potem lądują razem w łóżku :) ale taki był mój plan.
Przepraszam za ten brak znaków, część rozdziału pisałam na telefonie.
Udanego rozpoczęcia nowego roku szkolnego!
Buziaki ;*

9 komentarzy:

  1. Witaj Kochana.
    Rozdział jest genialny.
    Monika chyba sama nie wie co dokładnie czuje do Gregor.
    Raz się z nim kłóci, a potem idzie z nim do łóżka.
    Chyba rozmowa z Amelią pomogła Monice.
    Nie wiem czy ostra reakcja Gregora była właściwa czy nie.
    Czekam na kolejny.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Melduję się :)
    Kochana, no wiesz ty co... było już tak fajnie, dlaczego musiałaś to zepsuć? :)
    Rozdział bardzo dobry!
    Hmm... Monika chyba naprawdę się pogubiła. Myśli jedno, robi drugie... Sama nie wie, co czuje do Gregora. Ale skoro taki był twój plan... :) To jestem teraz tylko ciekawa, co wykombinujesz dalej.
    Swoją drogą, wcale się nie dziwię, że Schlieri tak ostro zareagował. Chociaż z drugiej strony, może zbyt ostro?
    Czekam na kolejne!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Kochana, zapraszam na czternastkę. Mam nadzieję, że zajrzysz :)
      Buziaki :**

      Usuń
  3. Cześć !
    Ale się porobiło..wreszcie !
    Twój plan się sprawdził.
    Mam nadzieję,że Moni zrozumie w końcu,że powinna być z Schlierim. I powinni założyć wielką rodzinę :)
    Mam też nadzieję,że kiedyś opiszesz trening, na który Greg miał zabrać Alę. Może być słodko ;)
    Pozdrawiam i do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej kochana, zapraszam na piętnastkę :**
    http://blue-flares.blogspot.com/2015/09/rozdzia-pietnasty.html
    No i czekam oczywiście na kolejny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Dużo czasu mi to zajęło (niech będzie przeklęta szkoła, przez którą nie mogłam przeczytać kilku ostatnich rozdziałów), ale wreszcie jestem <3
    Ciekawa historia, dobrze napisana, z Gregorem w roli głównej i w dodatku z piosenką, którą lubię lecącą w tle - czego chcieć więcej? Do czytania zachęcił mnie sam fakt, że wszystko nie kręci się wokół wyjazdów na konkursy PŚ, ale akcja toczy się w jednym miejscu w restauracji Gregora. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim pomysłem i to jest zdecydowany plus dla Ciebie. Schlieri jest przekochany (to akurat często spotyka się w ff ale wcale mi to nie przeszkadza :D) - urzekł mnie sposób w jaki traktuje małą Alę. Mam nadzieję, że już żadna Sandra ani inne przeciwności losu nie staną na przeszkodzie jemu i Monice i będą razem już na zawsze <3
    Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam, że tak długo mnie tu nie było :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Kochana.
    Nie wiem czy tylko u mnie jest taki problem ale nie mogę przeczytać najnowszego rozdziału.
    Proszę o jakieś info co zrobić bo już nie mogę się doczekać aż przeczytam nowy rozdział.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń