poniedziałek, 18 maja 2015

11. Niepewność

Ten pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny. Bez skrupułów wsunęłam swój język w jego usta, pragnąc go coraz mocniej. Chciałam nacieszyć się każdym momentem, każdą sekundą tego nieziemskiego uczucia za każdym razem, gdy z nie mniejszą pasją oddawał moje pocałunki. Przysunęłam się do niego bliżej i wdrapałam się na jego kolana, dzięki czemu miałam nad nim przewagę. Pożądanie, jakie rosło we mnie niczym wulkan, wzięło górę. Nie zastanawiałam się nad tym, co robię ani jakie będą tego konsekwencje. Liczyło się tylko to, co się dzieje się teraz między nami. Przylgnęłam do niego całym ciałem na co on uśmiechnął się przez pocałunek i ujęłam jego twarz w dłonie. Jego ręce powędrowały pod spód mojej sukienki a usta całowały teraz podbródek zmierzając ku szyi. Przymknęłam powieki, rozkoszując się każdym muśnięciem. Przeżywałam falę doznań w każdym miejscu, w którym dotykał mojego ciała. Jego dłonie gładziły powoli moje uda kierując się do góry. Oderwałam się od niego na chwilę. Zauważyłam w jego oczach zdezorientowanie.
- Ja...tak dawno tego nie robiłam, Gregor – wyszeptałam. Na moich policzkach po raz enty pojawiły się szkarłatne rumieńce. Patrzył na mnie przez moment. Minęły wieki od kiedy rozstałam się z Karlem.
- Boisz się? - spytał cicho przykładając palec do moich ust i je nim masując – nie chcesz?
- Chcę – odpowiedziałam niemal natychmiast. Na Boga, pragnę tego jak jeszcze nigdy. Zauważyłam lekki uśmiech na jego twarzy – ale..
- Spokojnie – musnął moje wargi – to jak jazda na rowerze, tego się nie zapomina – oznajmił, a ja nie potrafiłam się nie zaśmiać na te słowa. Szatyn zawtórował mi tym samym.
- Bardzo tego chcę, Gregor – powiedziałam kiedy już nieco się uspokoiłam. I znów przenikał mnie spojrzeniem. Zamiast zbędnych słów po prostu wpił się ponownie w moje usta a mnie na nowo przeszło gorąco. Nasze ruchy stały się niemal zaborcze, usta miażdżyły siebie nawzajem a pragnienie swoich ciał dochodziło do eksplozji. Nie spostrzegłam kiedy rozsunął mi sukienkę a potem przesunął plecami do pościeli. Nie zdawałam sobie sprawy, gdy zostawił mnie w samej bieliźnie. Widziałam jedynie płomienie w jego oczach, reagowałam na czułe pieszczoty i chciałam więcej. Zacisnęłam pięści o skrawek kołdry i wyprężyłam ciało przy każdym muśnięciu ustami mojej skóry. Nie oszczędził żadnego miejsca doprowadzając do tego, że niemal roztopiłam się w jego ramionach.
Wbiłam paznokcie w jego plecy czując, jak zaczyna się we mnie poruszać. Z każdą sekundą i minutą zatracaliśmy się w sobie coraz bardziej, słysząc jedynie ciche pojękiwania i łapiąc swoje oddechy. Nigdy nie przeżyłam czegoś podobnego, nikt nigdy tak bardzo mnie nie pociągał. Prawie z bólem na twarzy zareagowałam na finał tej erotycznej wspinaczki, przemieszanym z ogromnym doznaniem spełnienia i ustach na moich ustach, czując jak jego również zalewa fala rozkoszy.
Kiedy powoli kładł się obok mnie uspokajając bicie swojego serca, miałam wrażenie, jakby ktoś wyrwał mi kawałek duszy. To uczucie było tak silne i tak smutne, że nie czekając długo przysunęłam się do niego i przylgnęłam do jego ciała ponownie, by wiedzieć, że go na pewno nie stracę. Wiem, że on tego nie zrozumiał choć spostrzegłam satysfakcję w jego oczach. Z nie mniejszym oddaniem skrył mnie w swoich ramionach.
- Zdobyłeś to, co chciałeś, Gregor – nie wiem, dlaczego to powiedziałam. Czy tak właśnie sądziłam? Czy w gruncie rzeczy nie uwierzyłam w jego wyznanie? Wiem jedynie, że ponownie go tym zaskoczyłam, gdyż zbliżył właśnie swoją twarz do mojej i próbował wybadać moje myśli.
- Naprawdę uważasz, że tylko na tym mi zależało, Monika? - powiedział cichym, aczkolwiek poważnym głosem.
- Nie chcę tak uważać, ale nie wiem, czy mogę ci ufać – odparłam. Przechylił się tak, że jego twarz znajdowała się teraz nad moją.
- Możesz mi ufać – opuszkami palców odgarnął kosmyk moich włosów – tak bardzo mi na tobie zależy.
- Ale ty masz Sandrę, pamiętasz? Taka blondynka, twoja narzeczona – powiedziałam. Przypatrywał mi się wnikliwie.
- Nie kocham jej. - odparł dobitnie. Westchnęłam.
- Ale ona kocha ciebie. I co, chcesz ją tak po prostu zostawić? - spytałam – pomyślałeś, jak zareaguje, kiedy się o nad dowie?
- Nie dowie. Nikt nie musi wiedzieć – zabolały mnie jego słowa. Jeżeli myśli o mnie poważnie, jeżeli deklaruje, że chce zaopiekować się również moją córką, to nie powinien niczego ukrywać.
- Czyli miałabym być tą drugą, tak? Taką na nocki, kiedy Sandra znowu wyjedzie albo będziemy urządzać sobie ciche schadzki? - powiedziałam nie kryjąc ironii – Ala zaczyna rozumieć wiele spraw. Co będzie, jeśli pomyśli logicznie, że coś nas łączy, że jesteśmy w pewien sposób razem i sama zacznie robić sobie nadzieję na pełną rodzinę?
- To co do cholery, mam się z tobą ożenić?! - powiedział to za głośno. Zbyt zdecydowanie. Zbyt...szczerze. Dopiero po chwili zorientował się ze znaczenia swoich słów – Monika, nie to miałem na myśli...
- Och, skąd. Przecież nie wkopię cię w żadnego dzieciaka – krzyknęłam przez zęby próbując wydobyć się z jego uścisku – będziesz mógł przychodzić sobie pobzykać mnie od czasu do czasu, jak znudzisz się siedzeniem z narzeczoną – dodałam, siłując się z jego mocnym uściskiem.
- Przestań – powiedział.
- Ja mam przestać? - powiedziałam, patrząc mu w oczy – jeszcze pół godziny temu wyznałeś, że mnie kochasz, że ci na nas zależy.. - pod powiekami cisnęły się pierwsze łzy.
- Bo kocham ty wariatko, nie rozumiesz? - szepnął mi na usta – a Alicja to najcudowniejsza dziewczynka na świecie.
- Nie wierzę ci. Chcesz się z nami ukrywać, brnąć w kłamstwie..
- Chcę poukładać swoje sprawy – przerwał – nie rozstanę się z Sandrą z dnia na dzień. Nie jestem aż takim kretynem. Daj mi czas. Obiecuję, że nigdy was nie zostawię. W tym momencie jesteście najważniejsze w moim życiu. Skoki, cała ta sława...szczerze? Mam to w dupie – odpowiedział, po czym złożył na moich wargach czuły pocałunek.
- Gregor, nie dawaj mi złudnej nadziei, dobrze? - podniosłam się nieco na poduszce – jeszcze dzisiaj rano zachowywałeś się jak skończony dupek, jak gówniarz. Do tej pory proponowałeś mi jedynie seks dla zaspokojenia twoich chwilowych zachcianek i potrzeb. A teraz co? Mówisz, że będziemy razem, że chcesz niby ze mną budować przyszłość? - prychnęłam – i jeszcze do tego zniszczyć marzenia mojemu dziecku? Potrzebuję dojrzałego mężczyzny a nie chłopca – dodałam.
- Ja jestem dla ciebie idealny, nie widzisz tego? - mimo niepewności, nie ustępował.
- To tylko napięcie seksualne, Schlieri – szepnęłam – ty masz dość rutyny i jednej kobiety w łóżku a ja po prostu potrzebuję seksu, bo jestem sama i niezaspokojona.
- Sama przed chwilą stwierdziłaś, że potrzebujesz dojrzałego faceta a teraz sprowadzasz siebie do roli...
- No kogo? - powiedziałam głośno.
- Uspokój się – zamknął moje usta kolejnym namiętnym pocałunkiem, od którego zakręciło mi się w głowie – bo zaraz uciszę cię w inny sposób.
- Idź do domu, Gregor – powiedziałam, odwracając się do niego plecami.
- Nie chcesz mnie? - usłyszałam tuż nad uchem. Poczułam jego delikatne palce gładzące moją skórę na plecach. Dostawałam od tego dreszczy.
- Chcę mieć kochającego faceta i ojca dla Alicji – szepnęłam.
- A ja chcę mieć was – musnął mnie po karku. Ponownie poczułam gorąco w środku i jednocześnie dostałam gęsiej skórki.
- Możesz sobie zrobić własne dzieci – wyczuwałam, jak na jego ustach zagościł lekki uśmiech. Próbowałam zachować racjonalne myślenie, ale udawało mi się to coraz mniej pod jego dotykiem.
- Owszem, zrobię. Ale z tobą. Będziemy mieć ich jeszcze co najmniej trójkę. Jeśli chcesz to możemy zacząć od zaraz.. - mówiąc to jego ręka powędrowała zdecydowanie w dół, próbując dotrzeć w mój najczulszy punkt. Chwyciłam ją jednak w porę i wycofałam.
- Odwal się – odparłam.
- Nie – usłyszałam – odwróciłam głowę w jego stronę. Na jego twarzy wciąż widniał szeroki uśmiech – nie mogę. Tak to się już stało, że się zakochałem – teatralnie wzruszył ramionami – chyba trafiło mnie na dobre.
- Jesteś popieprzony.
- A ty przewspaniała – chciałam, naprawdę chciałam się wkurzyć, ale nie mogłam. Zamiast tego odwzajemniłam mu ten sam promienny uśmiech – aha, i koniec z Markiem. Nie puszczę cię już na żadną randkę z tym człowiekiem – powiedział stanowczo a mnie zachciało się śmiać.
- Jesteś zazdrosny? - powiedziałam zalotnie. On zmarszczył brwi.
- Od samego początku – odparł.
- Ale z innymi to już mogę się umawiać, mhh? - na jego twarzy pojawiła się irytacja – no przecież mam zakaz co do Marka.
- Nie zezwalam ci na jakiekolwiek kontakty poza koleżeńskie z innymi facetami, skarbie – pocałował mnie krótko.
- Skarbie? Przecież nie jesteśmy razem – nadal się z nim przekomarzałam.
- Nie drażnij mnie – szepnął gdzieś przy moim uchu, a następnie muskał ustami moją szyję – jesteś moja, tylko moja – czułam jego gorący oddech na swojej skórze. Znowu to robił – a ja jestem twój. Gwarantuję ci to – dodał – tylko mi nie uciekaj i pozwalaj siebie kochać – kiedy ponownie zbliżył swe usta do moich, ujęłam jego twarz w dłonie.
- Obiecaj, że mnie nie skrzywdzisz – szepnęłam, zacięcie patrząc mu w oczy.
- Nie skrzywdzę ani ciebie ani Alicji. Wręcz przeciwnie – pogładził mój policzek – uszczęśliwię was, daj mi szansę – jego oczy wydawały się mówić prawdę. Bardzo chciałam mu zaufać, lecz w tej pochrzanionej sytuacji wszystko jest takie niepewne. Owszem, teraz jesteśmy tutaj, razem, w moim łóżku. Kochał się ze mną, wyznał swoje uczucia i składa tak wiele obietnic. A co będzie jutro? Będziemy musieli stawiać czoła kolejnemu dniu, udając przed resztą, że tak naprawdę nic się nie zmieniło, że jedynie razem pracujemy. Do niego wróci narzeczona a ja wiem, że będę pękać z zazdrości przy każdym dotknięciu, każdym niewinnym całusie w przelocie. Nie wiem, jak będzie traktował mnie w pracy, jak się zachowywał. Na samą myśl o tym wszystkim jest mi okropnie.
- Będziemy udawać, prawda? - spytałam cicho. Szatyn czule przytulił mnie do siebie a ja chłonęłam woń jego perfum i ciepło jego ciała.
- Tylko przez jakiś czas, Moni – usłyszałam, a potem poczułam, jak całuje mnie w czubek głowy. Miałam ochotę płakać. Nie wiem, ile to będzie trwało. Nie wiem nawet, czy to wszystko ma sens, czy wytrwamy i czy warto dać sobie szansę. Powoli wyswobodziłam się z jego uścisku i wstałam z łóżka.
- Gdzie idziesz? - spytał nieco zaniepokojony.
- Zmyć makijaż i umyć zęby – odpowiedziałam, zakładając na siebie jego koszulkę i rozglądając się w poszukiwaniu majtek. Gdy je znalazłam, bez słowa udałam się do łazienki. Zamykając za sobą drzwi, oparłam się o szafkę przy umywalce i wzięłam kilka głębszych oddechów. Spojrzałam w lustro.
- No brawo, stara. Właśnie tak wyglądałaś idąc z nim do łóżka – powiedziałam sama do siebie, patrząc na wielkie czarne cienie wokół oczu, pochodzące od tuszu i cieni do powiek oraz rozmazaną szminkę wokół ust. O włosach nawet nie wspomnę. Podniosłam do góry koszulkę i przypatrzyłam się na swój brzuch z każdej strony. No cóż, oponka i zbyt uwypuklone boczki to nie dający się usunąć ślad po ciąży. A może by tak po prostu ruszyć ten tyłek z kanapy? Opuściłam szybko materiał i zaczęłam szczotkować zęby. Wychodząc z łazienki usłyszałam ciche głosy w pokoju. Ruszyłam tam natychmiast, by zobaczyć, co się dzieje. W środku zastałam oczywiście pół nagiego Gregora, który właśnie usadza sobie na kolanach zaspaną Alicję.
- Czemu nie śpisz, księżniczko? - spytał małą.
- No bo wy tak głośno rozmawiacie, że nie da się spać – zrobiła przy tym tak uroczą minkę, że nie trudno było się zaśmiać na ten widok. Niemalże natychmiast szatyn dostrzegł moją obecność, a Ala lekko się uśmiechnęła.
- Mamo, załóż szlafrok, bo tutaj przecież jest chłopak – powiedziała do mnie głośnym szeptem. Spojrzałam na Schlierenzauera, który przyglądał mi się wymownie. Myślałam, że znowu się zarumienię. Nie chcąc jednak wzbudzać podejrzeń córki, włożyłam na siebie leżący na fotelu szlafrok. Szkoda tylko, że skoczkowi też nie zwróciła uwagi na ten jakże istotny fakt.
- Misiu, trzeba iść dalej spać – powiedziałam, podchodząc do obydwojga i siadając na łóżku – kto jutro wstanie do przedszkola? - odgarnęłam jej loczki z twarzy.
- A opowiesz mi bajkę? Bo boję się iść sama spać – odpowiedziała i przetarła zaspane oczka. Gregor przytulił ją do siebie mocniej i lekko kołysał.
- Ja ci opowiem, co ty na to? - odezwał się. Dziewczynka spojrzała na niego uważnie.
- A dlaczego ty u nas śpisz? - spytała. Przeniosłam spojrzenie na szatyna.
- Och, bo wiesz, jak mama wróciła to było już późno i zaproponowała mi nocleg – odparł, również na mnie patrząc.
- Mamusiu, a właśnie. Jak było na randce? Całowaliście się? - spytała z nieco większym entuzjazmem. Widziałam, jak skoczek zaciska swoją szczękę.
- Kochanie, nie można się całować tak od razu na pierwszej randce – wyjaśniłam.
- No to pewnie zaprosił cię na jeszcze jedną – stwierdziła wesoło.
- Jeszcze się nie dogadaliśmy – uśmiechnęłam się do córki.
- Wiesz, może to i dobrze, mamo – powiedziała, tuląc się do Schlieriego – jakoś mi ten Mark za bardzo nie pasował – na twarzy szatyna pojawił się triumfalny uśmiech – no a jakbyś ty Gregor nie miał dziewczyny to mógłbyś zaprosić mamę na randkę, prawda? - dziewczynka uniosła głowę do góry.
- Myślisz, że by się zgodziła? - spytał ją cicho.
- Jakbyś ładnie poprosił – odpowiedziała – no bo chyba ci się podoba, nie? Mama jest bardzo ładna, najładniejsza na świecie – stwierdziła wesoło. Gregor uśmiechnął się do niej a potem skierował swoje czekoladowe spojrzenie na mnie.
- Tak, Ala. Twoja mama jest najpiękniejszą kobietą na świecie – dziewczynka zaśmiała się cicho a on nadal podtrzymywał spojrzenie – i chętnie bym się z nią umówił – dodał.
- No to na co czekasz? Zerwij z Sandrą i umów się z mamusią – powiedziała jakby to było oczywiste.
- A wiesz, że to nawet dobry pomysł? - odparł udając zaskoczenie – nie pomyślałem o tym wcześniej. Chyba będę musiał coś z tym zrobić.
- A to niby ty jesteś dorosły – odpowiedziała i pokręciła teatralnie głową. Schlierenzauer nawet nie próbował ukryć samozadowolenia, wręcz kipiał satysfakcją. Jak dla mnie tego było już za wiele.
- Dobra Alicja, koniec tych pogaduszek. Trzeba iść spać – powiedziałam.
- Ale ja śpię z Gregorem – odpowiedziała, krzyżując ręce. Szatyn zaśmiał się krótko i pocałował małą w czółko.
- Mama chyba śpi dziś ze mną – wyjaśnił.
- Chyba mnie nie wygonisz z własnego łóżka, Ala? - spytałam, udając obrażoną. Mała przypatrzyła się mi uważnie i zaraz schowała w moich ramionach.
- No dobrze mamusiu, myślę, że Gregor nie będzie miał nic przeciwko, żebyś spała z nami – powiedziała. Szatyn ledwo powstrzymywał śmiech.
- Jak najbardziej się zgadzam – odpowiedział, i powoli wgramolił się pod kołdrę – to która z was idzie do mnie? - ułożył ręce pod głowę i z zawadiackim uśmiechem na twarzy się mi przyglądał.
- Chciałam zaznaczyć, że to moja strona łóżka – powiedziałam, mierząc go wzrokiem.
- Oj, mamo – dziewczynka wywróciła oczami – Gregor jest naszym gościem, więc trzeba być miłym.
- Słuszna uwaga, Ala – odezwał się szatyn. Alicja ułożyła się na drugiej połowie łóżka i przytuliła szczelnie kołdrą.
- Mamusiu, ty idziesz w środek – oznajmiła.
- No chodź, mamusiu. Będzie nam ciepło – dodał Schlierenzauer. Czuję, że naprawdę kiedyś się doigra. Nie mając za wiele do powiedzenia po prostu zajęłam miejsce między swoją córką a skoczkiem. Niemalże od razu poczułam jego dłonie obejmujące moją talię.
- W takim razie dobranoc, dziewczynki – powiedział.
- Dobranoc, Schlieri – odezwała się mała. Zamknęła oczka i ułożyła się do snu.
- A z tobą wolałbym jeszcze nie kończyć – szepnął mi do ucha.
- Ogarnij się, dobrze? – odpowiedziałam, odwracając ku niemu twarz. Szatyn wykorzystał tę okazję i skradł mi jeszcze jeden zachłanny pocałunek. Jego dłoń powędrowała gdzieś pod materiał koszulki. Odwróciłam się zszokowana w stronę córki. Na szczęście chyba już usnęła.
- Błagam cię, uspokój się – szepnęłam do niego z przerażeniem w oczach. On jak zwykle jedynie się uśmiechał.

- I tak wiem, że ci się to podoba i chcesz więcej – odpowiedział – dobranoc – nie zmieniając w ogóle swojej pozycji zamknął oczy i wtulił w mój kark. Fakt, nie mogłam ukrywać, że nie sprawiało mi to przyjemności. Z resztą było już tak późno i byłam tak strasznie zmęczona, że nawet nie zdołałabym protestować. Postanowiłam pójść w ślady pozostałej dwójki i również usnęłam.

**
Załączam rozdział 11. Cieszę się, że udało mi się go jakoś dodać. Mam nadzieję, że czekałyście ^^

5 komentarzy:

  1. No oczywiście, że czekałyśmy :) fajnie, że go dzisiaj dodałaś, a ja mogłam go przeczytać po ciężkim dniu w szkole.
    A co do rozdziału no to kurde nie spodziewałam się takiego rozwoju sytuacji. Ale nie mam nic przeciwko, że właśnie tak to się potoczyło ;) Naprawdę wyglądają na taką szczęśliwą rodzinkę. Jestem ciekawa, jak to się potoczy dalej, bo małej to może się coś wymknąć i jeszcze wspomni coś Sandrze o tym co się wydarzyło :D
    Weny :)
    Pati :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma nic lepszego niż zobaczenie nowego rozdziału na Twoim blogu. Czekałam, czekałam no i się doczekałam ♥
    Jeśli Gregor naprawdę czuje do Moniki to co czuje, i jeśli wszystkie jego obietnice są prawdą to jestem z niego tak bardzo dumna i szczęśliwa, że Monika może w końcu zaznać szczęścia. Ale gdzieś z tyłu głowy czai się myśl, że Schlieri po prostu z czasem zapomni i spróbuje odnowić lepsze relacje z Sandrą i zrani tym Monikę..
    Rozdział jest przecudowny i mega, mega słodki. Opłacało się czekać ;*
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ( byle pojawił się szybciej ) ;*

    Ps. zapraszam- http://zawsze-przy-mnie-stoj.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaak, nareszcie Gregor powiedział Monice co do niej czuje <3 Mam tylko nadzieję, ze jej nie skrzywdzi i zostawi Sandre.. ;\

    Z niecierpliwością czekam na następny ;**
    /Jula ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. http://wakemeupjumping.blogspot.com/
    zapraszam Andy Wellinger

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście czekałam. I jak zawsze warto było. Dziękuję za taki słodki rozdział. Akurat go czytałam i będę miała go przed oczami gdy będę zasypiać !
    Coś czuję,że mała dużo tu namiesza !
    Do następnego ! ;3

    OdpowiedzUsuń