Ten pocałunek
stawał się coraz bardziej zachłanny. Bez skrupułów wsunęłam
swój język w jego usta, pragnąc go coraz
mocniej. Chciałam nacieszyć się każdym
momentem, każdą sekundą tego nieziemskiego uczucia za każdym
razem, gdy z nie mniejszą pasją oddawał moje pocałunki.
Przysunęłam się do niego bliżej i wdrapałam się na jego kolana,
dzięki czemu miałam nad nim przewagę. Pożądanie, jakie rosło we
mnie niczym
wulkan, wzięło górę. Nie zastanawiałam się nad tym, co robię
ani jakie będą tego konsekwencje. Liczyło się tylko to, co się
dzieje się teraz między nami. Przylgnęłam do niego całym ciałem
na co on uśmiechnął się przez pocałunek i ujęłam jego twarz w
dłonie. Jego ręce powędrowały pod spód mojej sukienki a usta
całowały teraz podbródek zmierzając ku szyi. Przymknęłam
powieki, rozkoszując się każdym muśnięciem. Przeżywałam falę
doznań w każdym miejscu, w którym
dotykał mojego ciała. Jego dłonie gładziły powoli moje uda
kierując się do góry. Oderwałam się od niego na chwilę.
Zauważyłam w jego oczach zdezorientowanie.
- Ja...tak dawno tego nie
robiłam, Gregor – wyszeptałam. Na moich policzkach po raz enty
pojawiły się szkarłatne rumieńce. Patrzył na mnie przez moment.
Minęły wieki od kiedy rozstałam się z Karlem.
- Boisz się? - spytał
cicho przykładając palec do moich ust i je nim masując – nie
chcesz?
- Chcę – odpowiedziałam
niemal natychmiast. Na Boga, pragnę tego jak jeszcze nigdy.
Zauważyłam lekki uśmiech na jego twarzy – ale..
- Spokojnie – musnął
moje wargi – to jak jazda na rowerze, tego się nie zapomina –
oznajmił, a ja nie potrafiłam się nie zaśmiać na te słowa.
Szatyn zawtórował mi tym samym.
- Bardzo
tego chcę, Gregor – powiedziałam kiedy już nieco się
uspokoiłam. I znów przenikał mnie spojrzeniem. Zamiast zbędnych
słów po prostu wpił się ponownie w moje usta a mnie na nowo
przeszło gorąco. Nasze ruchy stały się niemal zaborcze, usta
miażdżyły siebie nawzajem a pragnienie swoich ciał dochodziło do
eksplozji. Nie spostrzegłam kiedy rozsunął mi sukienkę a potem
przesunął plecami do pościeli. Nie zdawałam sobie sprawy, gdy
zostawił mnie w samej bieliźnie. Widziałam jedynie płomienie w
jego oczach, reagowałam na czułe pieszczoty i chciałam więcej.
Zacisnęłam pięści o skrawek kołdry i
wyprężyłam ciało przy każdym muśnięciu ustami mojej skóry.
Nie oszczędził żadnego miejsca doprowadzając do tego, że niemal
roztopiłam się w jego ramionach.
Wbiłam paznokcie w jego
plecy czując, jak zaczyna się we mnie poruszać. Z każdą sekundą
i minutą zatracaliśmy się w sobie coraz bardziej, słysząc
jedynie ciche pojękiwania i łapiąc swoje oddechy. Nigdy nie
przeżyłam czegoś podobnego, nikt nigdy tak bardzo mnie nie
pociągał. Prawie z bólem na twarzy zareagowałam na finał tej
erotycznej wspinaczki, przemieszanym z ogromnym doznaniem spełnienia
i ustach na moich ustach, czując jak jego również zalewa fala
rozkoszy.
Kiedy powoli kładł się
obok mnie uspokajając bicie swojego serca, miałam wrażenie, jakby
ktoś wyrwał mi kawałek duszy. To uczucie było tak silne i tak
smutne, że nie czekając długo przysunęłam się do niego i
przylgnęłam do jego ciała ponownie, by wiedzieć, że go na pewno
nie stracę. Wiem, że on tego nie zrozumiał choć spostrzegłam
satysfakcję w jego oczach. Z nie mniejszym oddaniem skrył mnie w
swoich ramionach.
- Zdobyłeś to, co
chciałeś, Gregor – nie wiem, dlaczego to powiedziałam. Czy tak
właśnie sądziłam? Czy w gruncie rzeczy nie uwierzyłam w jego
wyznanie? Wiem jedynie, że ponownie go tym zaskoczyłam, gdyż
zbliżył właśnie swoją twarz do mojej i próbował wybadać moje
myśli.
- Naprawdę uważasz, że
tylko na tym mi zależało, Monika? - powiedział cichym, aczkolwiek
poważnym głosem.
- Nie chcę tak uważać,
ale nie wiem, czy mogę ci ufać – odparłam. Przechylił się tak,
że jego twarz znajdowała się teraz nad moją.
- Możesz mi ufać –
opuszkami palców odgarnął kosmyk moich włosów – tak bardzo mi
na tobie zależy.
- Ale ty masz Sandrę,
pamiętasz? Taka blondynka, twoja narzeczona – powiedziałam.
Przypatrywał mi się wnikliwie.
- Nie kocham jej. - odparł
dobitnie. Westchnęłam.
- Ale ona kocha ciebie. I
co, chcesz ją tak po prostu zostawić? - spytałam – pomyślałeś,
jak zareaguje, kiedy się o nad dowie?
- Nie dowie. Nikt nie musi
wiedzieć – zabolały mnie jego słowa. Jeżeli myśli o mnie
poważnie, jeżeli deklaruje, że chce zaopiekować się również
moją córką, to nie powinien niczego ukrywać.
- Czyli miałabym być tą
drugą, tak? Taką na nocki, kiedy Sandra znowu wyjedzie albo
będziemy urządzać sobie ciche schadzki? - powiedziałam nie kryjąc
ironii – Ala zaczyna rozumieć wiele spraw. Co będzie, jeśli
pomyśli logicznie, że coś nas łączy, że jesteśmy w pewien
sposób razem i sama zacznie robić sobie nadzieję na pełną
rodzinę?
- To co do cholery, mam
się z tobą ożenić?! - powiedział to za głośno. Zbyt
zdecydowanie. Zbyt...szczerze. Dopiero po chwili zorientował się ze
znaczenia swoich słów – Monika, nie to miałem na myśli...
- Och, skąd. Przecież
nie wkopię cię w żadnego dzieciaka – krzyknęłam przez zęby
próbując wydobyć się z jego uścisku – będziesz mógł
przychodzić sobie pobzykać mnie od czasu do czasu, jak znudzisz się
siedzeniem z narzeczoną – dodałam, siłując się z jego mocnym
uściskiem.
- Przestań –
powiedział.
- Ja mam przestać? -
powiedziałam, patrząc mu w oczy – jeszcze pół godziny temu
wyznałeś, że mnie kochasz, że ci na nas zależy.. - pod powiekami
cisnęły się pierwsze łzy.
- Bo kocham ty wariatko,
nie rozumiesz? - szepnął mi na usta – a Alicja to najcudowniejsza
dziewczynka na świecie.
- Nie wierzę ci. Chcesz
się z nami ukrywać, brnąć w kłamstwie..
- Chcę poukładać swoje
sprawy – przerwał – nie rozstanę się z Sandrą z dnia na
dzień. Nie jestem aż takim kretynem. Daj mi czas. Obiecuję, że
nigdy was nie zostawię. W tym momencie jesteście najważniejsze w
moim życiu. Skoki, cała ta sława...szczerze? Mam to w dupie –
odpowiedział, po czym złożył na moich wargach czuły pocałunek.
- Gregor, nie dawaj mi
złudnej nadziei, dobrze? - podniosłam się nieco na poduszce –
jeszcze dzisiaj rano zachowywałeś się jak skończony dupek, jak
gówniarz. Do tej pory proponowałeś mi jedynie seks dla
zaspokojenia twoich chwilowych zachcianek i potrzeb. A teraz co?
Mówisz, że będziemy razem, że chcesz niby ze mną budować
przyszłość? - prychnęłam – i jeszcze do tego zniszczyć
marzenia mojemu dziecku? Potrzebuję dojrzałego mężczyzny a nie
chłopca – dodałam.
- Ja jestem dla ciebie
idealny, nie widzisz tego? - mimo niepewności, nie ustępował.
- To tylko napięcie
seksualne, Schlieri – szepnęłam – ty masz dość rutyny i
jednej kobiety w łóżku a ja po prostu potrzebuję seksu, bo jestem
sama i niezaspokojona.
- Sama przed chwilą
stwierdziłaś, że potrzebujesz dojrzałego faceta a teraz
sprowadzasz siebie do roli...
- No kogo? - powiedziałam
głośno.
- Uspokój się –
zamknął moje usta kolejnym namiętnym pocałunkiem, od którego
zakręciło mi się w głowie – bo zaraz uciszę cię w inny
sposób.
- Idź do domu, Gregor –
powiedziałam, odwracając się do niego plecami.
- Nie chcesz mnie? -
usłyszałam tuż nad uchem. Poczułam jego delikatne palce gładzące
moją skórę na plecach. Dostawałam od tego dreszczy.
- Chcę mieć kochającego
faceta i ojca dla Alicji – szepnęłam.
- A ja chcę mieć was –
musnął mnie po karku. Ponownie poczułam gorąco w środku i
jednocześnie dostałam gęsiej skórki.
- Możesz sobie zrobić
własne dzieci – wyczuwałam, jak na jego ustach zagościł lekki
uśmiech. Próbowałam zachować racjonalne myślenie, ale udawało
mi się to coraz mniej pod jego dotykiem.
- Owszem, zrobię. Ale z
tobą. Będziemy mieć ich jeszcze co najmniej trójkę. Jeśli
chcesz to możemy zacząć od zaraz.. - mówiąc to jego ręka
powędrowała zdecydowanie w dół, próbując dotrzeć w mój
najczulszy punkt. Chwyciłam ją jednak w porę i wycofałam.
- Odwal się – odparłam.
- Nie – usłyszałam –
odwróciłam głowę w jego stronę. Na jego twarzy wciąż widniał
szeroki uśmiech – nie mogę. Tak to się już stało, że się
zakochałem – teatralnie wzruszył ramionami – chyba trafiło
mnie na dobre.
- Jesteś popieprzony.
- A ty przewspaniała –
chciałam, naprawdę chciałam się wkurzyć, ale nie mogłam.
Zamiast tego odwzajemniłam mu ten sam promienny uśmiech – aha, i
koniec z Markiem. Nie puszczę cię już na żadną randkę z tym
człowiekiem – powiedział stanowczo a mnie zachciało się śmiać.
- Jesteś zazdrosny? -
powiedziałam zalotnie. On zmarszczył brwi.
- Od samego początku –
odparł.
- Ale z innymi to już
mogę się umawiać, mhh? - na jego twarzy pojawiła się irytacja –
no przecież mam zakaz co do Marka.
- Nie zezwalam ci na
jakiekolwiek kontakty poza koleżeńskie z innymi facetami, skarbie –
pocałował mnie krótko.
- Skarbie? Przecież nie
jesteśmy razem – nadal się z nim przekomarzałam.
- Nie drażnij mnie –
szepnął gdzieś przy moim uchu, a następnie muskał ustami moją
szyję – jesteś moja, tylko moja – czułam jego gorący oddech
na swojej skórze. Znowu to robił – a ja jestem twój. Gwarantuję
ci to – dodał – tylko mi nie uciekaj i pozwalaj siebie kochać –
kiedy ponownie zbliżył swe usta do moich, ujęłam jego twarz w
dłonie.
- Obiecaj, że mnie nie
skrzywdzisz – szepnęłam, zacięcie patrząc mu w oczy.
- Nie skrzywdzę ani
ciebie ani Alicji. Wręcz przeciwnie – pogładził mój policzek –
uszczęśliwię was, daj mi szansę – jego oczy wydawały się
mówić prawdę. Bardzo chciałam mu zaufać, lecz w tej
pochrzanionej sytuacji wszystko jest takie niepewne. Owszem, teraz
jesteśmy tutaj, razem, w moim łóżku. Kochał się ze mną, wyznał
swoje uczucia i składa tak wiele obietnic. A co będzie jutro?
Będziemy musieli stawiać czoła kolejnemu dniu, udając przed
resztą, że tak naprawdę nic się nie zmieniło, że jedynie razem
pracujemy. Do niego wróci narzeczona a ja wiem, że będę pękać z
zazdrości przy każdym dotknięciu, każdym niewinnym całusie w
przelocie. Nie wiem, jak będzie traktował mnie w pracy, jak się
zachowywał. Na samą myśl o tym wszystkim jest mi okropnie.
- Będziemy udawać,
prawda? - spytałam cicho. Szatyn czule przytulił mnie do siebie a
ja chłonęłam woń jego perfum i ciepło jego ciała.
- Tylko przez jakiś czas,
Moni – usłyszałam, a potem poczułam, jak całuje mnie w czubek
głowy. Miałam ochotę płakać. Nie wiem, ile to będzie trwało.
Nie wiem nawet, czy to wszystko ma sens, czy wytrwamy i czy warto dać
sobie szansę. Powoli wyswobodziłam się z jego uścisku i wstałam
z łóżka.
- Gdzie idziesz? - spytał
nieco zaniepokojony.
- Zmyć makijaż i umyć
zęby – odpowiedziałam, zakładając na siebie jego koszulkę i
rozglądając się w poszukiwaniu majtek. Gdy je znalazłam, bez
słowa udałam się do łazienki. Zamykając za sobą drzwi, oparłam
się o szafkę przy umywalce i wzięłam kilka głębszych oddechów.
Spojrzałam w lustro.
- No brawo, stara. Właśnie
tak wyglądałaś idąc z nim do łóżka – powiedziałam sama do
siebie, patrząc na wielkie czarne cienie wokół oczu, pochodzące
od tuszu i cieni do powiek oraz rozmazaną szminkę wokół ust. O
włosach nawet nie wspomnę. Podniosłam do góry koszulkę i
przypatrzyłam się na swój brzuch z każdej strony. No cóż,
oponka i zbyt uwypuklone boczki to nie dający się usunąć ślad po
ciąży. A może by tak po prostu ruszyć ten tyłek z kanapy?
Opuściłam szybko materiał i zaczęłam szczotkować zęby.
Wychodząc z łazienki usłyszałam ciche głosy w pokoju. Ruszyłam
tam natychmiast, by zobaczyć, co się dzieje. W środku zastałam
oczywiście pół nagiego Gregora, który właśnie usadza sobie na
kolanach zaspaną Alicję.
- Czemu nie śpisz,
księżniczko? - spytał małą.
- No bo wy tak głośno
rozmawiacie, że nie da się spać – zrobiła przy tym tak uroczą
minkę, że nie trudno było się zaśmiać na ten widok. Niemalże
natychmiast szatyn dostrzegł moją obecność, a Ala lekko się
uśmiechnęła.
- Mamo, załóż szlafrok,
bo tutaj przecież jest chłopak – powiedziała do mnie głośnym
szeptem. Spojrzałam na Schlierenzauera, który przyglądał mi się
wymownie. Myślałam, że znowu się zarumienię. Nie chcąc jednak
wzbudzać podejrzeń córki, włożyłam na siebie leżący na fotelu
szlafrok. Szkoda tylko, że skoczkowi też nie zwróciła uwagi na
ten jakże istotny fakt.
- Misiu, trzeba iść
dalej spać – powiedziałam, podchodząc do obydwojga i siadając
na łóżku – kto jutro wstanie do przedszkola? - odgarnęłam jej
loczki z twarzy.
- A opowiesz mi bajkę? Bo
boję się iść sama spać – odpowiedziała i przetarła zaspane
oczka. Gregor przytulił ją do siebie mocniej i lekko kołysał.
- Ja ci opowiem, co ty na
to? - odezwał się. Dziewczynka spojrzała na niego uważnie.
- A dlaczego ty u nas
śpisz? - spytała. Przeniosłam spojrzenie na szatyna.
- Och, bo wiesz, jak mama
wróciła to było już późno i zaproponowała mi nocleg –
odparł, również na mnie patrząc.
- Mamusiu, a właśnie.
Jak było na randce? Całowaliście się? - spytała z nieco większym
entuzjazmem. Widziałam, jak skoczek zaciska swoją szczękę.
- Kochanie, nie można się
całować tak od razu na pierwszej randce – wyjaśniłam.
- No to pewnie zaprosił
cię na jeszcze jedną – stwierdziła wesoło.
- Jeszcze się nie
dogadaliśmy – uśmiechnęłam się do córki.
- Wiesz, może to i
dobrze, mamo – powiedziała, tuląc się do Schlieriego – jakoś
mi ten Mark za bardzo nie pasował – na twarzy szatyna pojawił się
triumfalny uśmiech – no a jakbyś ty Gregor nie miał dziewczyny
to mógłbyś zaprosić mamę na randkę, prawda? - dziewczynka
uniosła głowę do góry.
- Myślisz, że by się
zgodziła? - spytał ją cicho.
- Jakbyś ładnie poprosił
– odpowiedziała – no bo chyba ci się podoba, nie? Mama jest
bardzo ładna, najładniejsza na świecie – stwierdziła wesoło.
Gregor uśmiechnął się do niej a potem skierował swoje
czekoladowe spojrzenie na mnie.
- Tak, Ala. Twoja mama
jest najpiękniejszą kobietą na świecie – dziewczynka zaśmiała
się cicho a on nadal podtrzymywał spojrzenie – i chętnie bym się
z nią umówił – dodał.
- No to na co czekasz?
Zerwij z Sandrą i umów się z mamusią – powiedziała jakby to
było oczywiste.
- A wiesz, że to nawet
dobry pomysł? - odparł udając zaskoczenie – nie pomyślałem o
tym wcześniej. Chyba będę musiał coś z tym zrobić.
- A to niby ty jesteś
dorosły – odpowiedziała i pokręciła teatralnie głową.
Schlierenzauer nawet nie próbował ukryć samozadowolenia, wręcz
kipiał satysfakcją. Jak dla mnie tego było już za wiele.
- Dobra Alicja, koniec
tych pogaduszek. Trzeba iść spać – powiedziałam.
- Ale ja śpię z Gregorem
– odpowiedziała, krzyżując ręce. Szatyn zaśmiał się krótko
i pocałował małą w czółko.
- Mama chyba śpi dziś ze
mną – wyjaśnił.
- Chyba mnie nie wygonisz
z własnego łóżka, Ala? - spytałam, udając obrażoną. Mała
przypatrzyła się mi uważnie i zaraz schowała w moich ramionach.
- No dobrze mamusiu,
myślę, że Gregor nie będzie miał nic przeciwko, żebyś spała z
nami – powiedziała. Szatyn ledwo powstrzymywał śmiech.
- Jak najbardziej się
zgadzam – odpowiedział, i powoli wgramolił się pod kołdrę –
to która z was idzie do mnie? - ułożył ręce pod głowę i z
zawadiackim uśmiechem na twarzy się mi przyglądał.
- Chciałam zaznaczyć, że
to moja strona łóżka – powiedziałam, mierząc go wzrokiem.
- Oj, mamo – dziewczynka
wywróciła oczami – Gregor jest naszym gościem, więc trzeba być
miłym.
- Słuszna uwaga, Ala –
odezwał się szatyn. Alicja ułożyła się na drugiej połowie
łóżka i przytuliła szczelnie kołdrą.
- Mamusiu, ty idziesz w
środek – oznajmiła.
- No chodź, mamusiu.
Będzie nam ciepło – dodał Schlierenzauer. Czuję, że naprawdę
kiedyś się doigra. Nie mając za wiele do powiedzenia po prostu
zajęłam miejsce między swoją córką a skoczkiem. Niemalże od
razu poczułam jego dłonie obejmujące moją talię.
- W takim razie dobranoc,
dziewczynki – powiedział.
- Dobranoc, Schlieri –
odezwała się mała. Zamknęła oczka i ułożyła się do snu.
- A z tobą wolałbym
jeszcze nie kończyć – szepnął mi do ucha.
- Ogarnij się, dobrze? –
odpowiedziałam, odwracając ku niemu twarz. Szatyn wykorzystał tę
okazję i skradł mi jeszcze jeden zachłanny pocałunek. Jego dłoń
powędrowała gdzieś pod materiał koszulki. Odwróciłam się
zszokowana w stronę córki. Na szczęście chyba już usnęła.
- Błagam cię, uspokój
się – szepnęłam do niego z przerażeniem w oczach. On jak zwykle
jedynie się uśmiechał.
- I tak wiem, że ci się
to podoba i chcesz więcej – odpowiedział – dobranoc – nie
zmieniając w ogóle swojej pozycji zamknął oczy i wtulił w mój
kark. Fakt, nie mogłam ukrywać, że nie sprawiało mi to
przyjemności. Z resztą było już tak późno i byłam tak
strasznie zmęczona, że nawet nie zdołałabym protestować.
Postanowiłam pójść w ślady pozostałej dwójki i również
usnęłam.
**
Załączam rozdział 11. Cieszę się, że udało mi się go jakoś dodać. Mam nadzieję, że czekałyście ^^
No oczywiście, że czekałyśmy :) fajnie, że go dzisiaj dodałaś, a ja mogłam go przeczytać po ciężkim dniu w szkole.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału no to kurde nie spodziewałam się takiego rozwoju sytuacji. Ale nie mam nic przeciwko, że właśnie tak to się potoczyło ;) Naprawdę wyglądają na taką szczęśliwą rodzinkę. Jestem ciekawa, jak to się potoczy dalej, bo małej to może się coś wymknąć i jeszcze wspomni coś Sandrze o tym co się wydarzyło :D
Weny :)
Pati :*
Nie ma nic lepszego niż zobaczenie nowego rozdziału na Twoim blogu. Czekałam, czekałam no i się doczekałam ♥
OdpowiedzUsuńJeśli Gregor naprawdę czuje do Moniki to co czuje, i jeśli wszystkie jego obietnice są prawdą to jestem z niego tak bardzo dumna i szczęśliwa, że Monika może w końcu zaznać szczęścia. Ale gdzieś z tyłu głowy czai się myśl, że Schlieri po prostu z czasem zapomni i spróbuje odnowić lepsze relacje z Sandrą i zrani tym Monikę..
Rozdział jest przecudowny i mega, mega słodki. Opłacało się czekać ;*
Pozdrawiam i czekam na kolejny ( byle pojawił się szybciej ) ;*
Ps. zapraszam- http://zawsze-przy-mnie-stoj.blogspot.com ;)
Taaak, nareszcie Gregor powiedział Monice co do niej czuje <3 Mam tylko nadzieję, ze jej nie skrzywdzi i zostawi Sandre.. ;\
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny ;**
/Jula ♥
http://wakemeupjumping.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam Andy Wellinger
Oczywiście czekałam. I jak zawsze warto było. Dziękuję za taki słodki rozdział. Akurat go czytałam i będę miała go przed oczami gdy będę zasypiać !
OdpowiedzUsuńCoś czuję,że mała dużo tu namiesza !
Do następnego ! ;3